Środa Popielcowa, przypadająca w tym roku 26 lutego rozpoczęła w Zakonie nie tylko okres Wielkiego Postu, ale była także tradycyjnym dniem postu i wspomnienia wszystkich męczenników i wyznawców w Zakonie Krzyżackim. To za nich ofiarowali swoje postanowienia postne członkowie Zakonu, modląc się i wspominając bolesne karty z historii zgromadzenia. Jedną z takich kart jest prześladowanie sióstr zakonnych w Czechosłowacji po II wojnie światowej. Padły one ofiarą nie tylko wrogiej wobec Niemców polityce komunistycznych władz Czechosłowacji, ale także ich nienawiści wobec wiary i Kościoła. Po wojnie na terenie Czechosłowacji przebywało aż 210 sióstr Zakonu Krzyżackiego. Nie było wśród nich sióstr pochodzenia niemieckiego, które zostały po wojnie wysiedlone. Siostry funkcjonowały zresztą w ramach zgromadzenia „Sióstr Miłosierdzia Najświętszej Marii Panny z Jerozolimy”, które kontynuowało tradycję Zakonu Niemieckiego zlikwidowanego przez nazistów. Mimo to były oskarżane przez komunistyczne władze czechosłowackie o najgorsze przestępstwa, szkalowane i prześladowane. W 1948 r. Upaństwowione wszystkie kościelne przeszkola, szkoły, szpitale i domy opieki a rok później przeprowadzone całkowite wywłaszczenie Kościoła. Towarzyszyły temu represje i pokazowe procesy biskupów, kapłanów, zakonników i zakonnic. 25 stycznia 1950 zapadła decyzja o ostatecznej likwidacji Zakonu Krzyżackiego na terenie Czechosłowacji. Siostry zostały aresztowane i uwięzione, czemu towarzyszyły szykany i tortury. W dniach 23/26 lutego w Opawie odbył się proces dziewięciu sióstr i familiara, księdza Jindricha Stuchlika. Oskarżono ich o zdradę państwa i szpiegostwo. Przełożonej prowincji, s. Antonii Witkovej groziła nawet kara śmierci, ale ostatecznie zostałą skazana na 15 lat ciężkie więzienia. Siostra Helena Knajbl otrzymała 10 lat, s. Klotylda Morawec - 7, s. Gizela Wankowa i Koleta Benowa - 6, s. Remigia Aksmannowa - 5, s. Reineria Podmanitzky - 4, s. Innocentia Dittmer - 2, a najmłodsza z noch, 34-letnia s. Virgilia Morawec - 1 rok pozbawienia wolności. Ojciec Jindrich został skazany na 12 lat ciężkiego więzienia. Do tego doszła konfiskata majątku i utrata praw obywatelskich.
Proces sióstr Zakonu Krzyżackiego był częścią wyrachowanej antykościelnej polityki komunistycznych władz Czechosłowacji, mających uczynić z tego kraju (jak się potem okazało z sukcesem) kraj świecki. Władze panicznie bały się „produkcji męczenników”, więc poszczególne siostry były zwalniane z więzienia już od 1953 r. Na rehabilitację i uchylenie wyroków sądowych musiały jednak czekać do „praskiej wiosny” (1969), a niektóre nawet do 1990, czyli upadku komunizmu w Europie Środkowo-Wschodniej.
Dziewięć sióstr wspominanych 26 lutego dało wspaniałe świadectwo wierności Chrystusowi i własnemu zgromadzeniu. Ich cierpienie na zawsze wpisało się w historię tej części Europy i pozostanie częścią prześladowania Kościoła w krajach, które w wyniku II wojny światowej znalazły się pod wpływami Rosji Radzieckiej.
Więcej na temat (w języku czeskim): http://www.deutscher-orden.cz/anezka_antonie_witkova_procesni_cast.php
Myśli na Boże Narodzenie / Karl Rahner SJ
Jestem Twoją radością - więc nie bój się być szczęśliwym!
Jestem w Twojej potrzebie, ponieważ sam to wycierpiałem.
Jestem w Twojej śmierci, ponieważ dzisiaj, kiedy się urodziłem, zacząłem z tobą umierać.
Nie odchodzę już od ciebie.
Cokolwiek Ci się stanie, przez jakąkolwiek ciemność może prowadzić Twoja droga - wierz, że ja tam jestem!
Uwierz, że moja miłość jest niezwyciężona!
Więc także Twoja noc jest Nocą Bożego Narodzenia.
A teraz zapal świece - one mają więcej racji, niż wszelka ciemność.
Wraz z moim zespołem i członkami konwentu urzędu Biura Wielkiego Mistrza życzę szczęśliwych i błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia, pokoju Świętej Nocy i prostej radości pasterzy, którzy pospieszyli do Dzieciątka w żłobie.
Niech nadchodzący rok 2020 przyniesie szczęśliwe chwile, dobre spotkania z ludźmi i zdrowie. Niech będzie to spowodowane mocą obecności żywego Boga w naszym życiu, którego miłość do ludzi jest wyczuwalna w tym narodzonym Dzieciątku.
Błogosławionych Świąt
+ Frank Bayard
Wielki Mistrz Zakonu Krzyżackiego
Od 2018 r. jest nowym, 66. wielkim mistrzem Zakonu Krzyżackiego. Z oficjalnych danych wiemy, że urodził się w 1971 r. w Püttlingen (Saarland), a do Zakonu wstąpił w roku 2000. Ale jaki jest, czym się interesuje, jakie są jego motywacje oraz priorytety życiowe? O tym wszystkim przeczytać możemy we fragmentach wywiadu z Ojcem Frankiem Bayardem OT, przeprowadzonego przez Ojca Jakuba Jirovca OT, zamieszczonego w czasopiśmie „Deutscher Orden”.
Może Ojciec nam powiedzieć trochę o swojej rodzinie i dzieciństwie?
Urodziłem się w mały mieście na zachodzie Niemiec, blisko francuskiej granicy. Ojciec był górnikiem, a mama gospodynią domową. W naszym domu mieszkała także babcia, która zmarła w 1984 r., a była dla mnie ważną osobą. Nie mam niestety rodzeństwa. Nie byliśmy szczególnie praktykującą rodziną - na mszę św. Szliśmy na Wielkanoc, czy Boże Narodzenie. Ale kiedy byłem małym dzieckiem moja mama modliła się ze mną codziennie przed snem […] Dopiero w latach 90-tych znalazłem swoją drogę do wiary i zacząłem regularnie uczestniczyć we mszach św. Pracowałem wtedy w Bawarii i tam zaczęła dojrzewać myśl o możliwym wyborze drogi życiowej. W następstwie zacząłem rozmawiać z wielu księżmi, aż w końcu w 2000 r. wstąpiłem do nowicjatu.
Jeszcze w nowicjacie miał Ojciec jeszcze „cywilny” zawód?
Tak, po maturze w 1991 r. Pracowałem parę lat w „Deutsche Bank” i równolegle ukończyłem w Szwarcwaldzie studium ekonomiki przedsiębiorstwa.
Dlaczego Ojciec wstąpił do Zakonu Krzyżackiego?
Dla teologa nie ma naturalnie czegoś takiego, jak przypadek, tylko przeznaczenie. Ale to miało także bardzo praktyczne podstawy. Byłem prawie pewny, że chcę być kapłanem w zakonie. Pierwotnie chciałem zostać benedyktynem i mieszkałem nawet tydzień w klasztorze Tholey. Nie czułem się jednak tam dobrze. Spotkałem jednak kolegę ze szkoły podstawowej, Ojca Georga Fischera OT, który zaprosił mnie do konwentu we Frankfurcie. Tam spędziłem weekend i czułem się dobrze. Wstępując tam do nowicjatu wiedziałem, czego mogę oczekiwać.
Gdzie studiował Ojciec teologię?
Na studia zostałem wysłany do Innsbrucku, do Międzynarodowego Kolegium Jezuickiego „Canisianum”. To było tradycyjne miejsce studiów kleryków Zakonu Krzyżackiego. Atmosfera międzynarodowego domu ze współbraćmi z różnych części świata, różne mentalności i języki poszerzała własne horyzonty. Tam ukończyłem teologię oraz pierwszą część historii (dokończonej później w Wiedniu) […]
Tuż po studiach przybył Ojciec do Wiednia?
Tak, już podczas studiów zostałem zapytany, czy chciałbym przejąć kierownictwo Centralnego Archiwum Zakonu w Wiedniu, jako następca Ojca Dr. Bernharda Demela. To była podstawa podjęcia przeze mnie studiów historycznych. Chętnie się zgodziłem i w 2005 r. Pojechałem do Wiednia. Kierownictwo Archiwum przejąłem w 2008. Praca tam była i jest dla mnie bardzo ciekawa. To, co mnie zawsze fascynowało były związki. Zawsze widziałem nie poszczególne daty, ale odnajdowałem poszczególne wydarzenia w całościowym kontekście, w strukturalnych procesach dziejowych. To jest szczególnie ciekawy element w historii Zakonu Krzyżackiego, bowiem Zakon przez wieki związany był z polityką Rzeszy i dogrywał w niej istotną rolę. Gdzie, jak nie w Archiwum, można wziąć do ręki 800-letni oryginalny dokument? Przyjemność może sprawić także niemal detektywistyczna praca historyka.
Co było Ojca głównym zadaniem, jako generalnego ekonoma Zakonu?
Generalny ekonom zarządza dobrami całego Zakonu i podlega wielkiemu mistrzowi. Głównym aspektem był przez lata szpital we Friesach. Dla tego zadania ukończyłem moje ostatnie studia - Health Care Management. Siedem lat byłem szefem rady nadzorczej tego szpitala. Ważnym tematem było (i jest) odzyskanie dóbr kościelnych w Czechach.
Jak czuje się ojciec teraz - po 6 miesiącach na urzędzie - jako wielki mistrz?
Różnie (śmiech). Mam często poczucie, że dochodzę do granic własnych możliwości. To duża różnica wyjść nagle z drugiego szeregu i samodzielnie podejmować decyzje, których od ciebie są oczekiwane. Wiele spraw jest dla mnie kompletnie nowych i wymaga cierpliwości. To jest niesamowicie ciekawe zadanie prowadzić zgromadzenie o tak bogatej tradycji. Przynosi wiele interesujących spotkań i duchowych momentów, które z kolei dają siłę o podejmowania trudnych decyzji i oswojenia ciężkich chwil. Mam świadomość modlitwy wielu ludzi.
Jakie są Ojca priorytety i wizja?
Ważne są dla mnie komunikacja, informacja i transparentność […] Chciałbym bardziej rozwinąć współpracę i wymianę między prowincjami zakonnymi. Wielkim moim życzeniem jest centralny nowicjat dla wszystkich prowincji braci. Chcę spróbować bardziej wykorzystać duży potencjał, niesamowite know-how, który Zakon posiada przez swoich braci i siostry oraz familiarki i familiarów. Tam znajduje się wielu ludzi dobrej woli, o wielu zawodach o charyzmatach. Trzeba je uruchomić i koordynować. Wielkim wyzwaniem są zmiany demograficzne. Także i my mamy wiele prowincji, które stają się coraz starsze i słabsze. Te chciałbym wzmocnić, zachowując stare struktury, ale dodając im odwagi do podejmowania nowych wyzwań.
Co robi Ojciec w wolnym czasie?
Chętnie czytam, chociaż chwilowo niewiele. Najchętniej biografie. Poza tym spaceruję i próbuję przynajmniej pół godziny dziennie pochodzić po mieście. To dla mnie ważne spotkać przyjaciół, porozmawiać o sprawach codziennych. Otrzymuję "Feedback" od ludzi, którym ufam, i którym jest kompletnie obojętne, jaką funkcję sprawuję.
Fot. www.deutscher-orden.at |