Krzyż i męka Chrystusa są bardzo ważnymi częściami krzyżackiej duchowości. Rozpoczynając Wielki Tydzień chcemy przedstawić pięć (od Wielkiego Poniedziałku do Wielkiego Piątku) wizerunków Ukrzyżowanego, związanych z Zakonem i jego władztwem w Prusach. Niech towarzyszą nam w każdy dzień tego szczególnego Tygodnia i pomogą w kontemplacji tajemnicy Ofiary Chrystusa.
Zaczynamy od wizerunku zawartego w mszale krzyżackim z I pół. XV w., przechowywanym w Bibliotece Gdańskiej PAN (Ms Mar F 332). Wykonany jest z pergaminu, oprawny w deski i skórę. Do Biblioteki Miejskiej trafił po 1912 r., a pierwotnie
przechowywany był w Bibliotece Mariackiej. Przypomnieć należy, że Biblioteka w Kościele Mariackim w Gdańsku powstała przed 1398 r., a jej fundatorem był proboszcz i krzyżacki kapłan, Andreas Slommow OT (Andrzej ze Słomowa - ok. 1360 - po 1438), poseł, dyplomata, kandydat na biskupa Rygi (1408 r.).
Na jednej z kart mszału widzimy wizerunek Ukrzyżowanego ukazanego na czerwonym tle z ozdobnymi wiciami roślinnymi. Z ran Chrystusa tryska krew, którą aniołowie zbierają do kielichów. Na wychudzonym ciałem Zbawiciela, na białej wstędze umieszczono napisy „inri” (Jezus nazereński król żydowski). Krzyż „wyrasta” z częściowo zielonej Golgoty, z której także wyrastają rośliny tworzące ornament. Czerwień symbolizuje tutaj cierpienie, ale zieleń - nadzieję (całostronnicowa miniatura otoczona jest zielonym obramowaniem). Przekaz jest czytelny - śmierć i ofiara Chrystusa to nie koniec wszystkiego, a początek nowego życia każdego chrześcijanina. To myśl zawarta w Starym i Nowym Testamencie, zwizualizowana w „Ukrzyżowaniach na Drzewie Życia”, o których jutro.
Mszał, w którym znajduje się opisywana miniatura był dowodnie używany w Kościele Mariackim aż do 1518 r., a więc długo po tym, jak w Gdańsku przestał istnieć konwent krzyżacki i do momentu nadejścia Reformacji. Jest zatem zabytkiem związanym nie tylko z zakonem krzyżackim i jego duchowością, ale także skarbem Gdańska i jego mieszkańców. Dlatego został wpisany na Krajową Listę UNESCO "Pamięć świata".
W najnowszym numerze czasopisma „Deutscher Orden” (1-2022) opublikowana została rozmowa z ojcem Dariuszem Cecerskim OT, Polakiem, który od 2000 r. pracuje w Czechach, a aktualnie jest przeorem czeskiej prowincji Zakonu. W tym interesującym wywiadzie, przeprowadzonym przez ojca Jakuba Jirovca OT mieszają się wątki osobiste, religijne i „zawodowe”, co bardzo pomaga poznać ojca Dariusza, który na co dzień raczej stroni od mediów i rozgłosu. Poniżej przetłumaczyliśmy kilka najciekawszych pytań i odpowiedzi.
- Jak młody człowiek z Polski trafił do Zakonu Krzyżackiego?
To był właściwie „przypadek”. Po maturze wstąpiłem do seminarium duchownego w Krakowie, gdzie studiował także Ojciec Waldemar, wtedy kleryk w Zakonie Krzyżackim. Kiedy się o tym dowiedziałem, bardzo się zdziwiłem. W szkole bardzo interesowałem się historią wiedziałem, bo tak uczono wówczas, że Zakon Krzyżacki istniał do 1525 r. Pytałem go jak wyglada aktualnie życie w Zakonie, a on podarował
Ojciec Dariusz na wycieczce, czyli ulubionej formie spędzania wolnego czasu.
|
mi kilka publikacji i książek, które z pomocą słownika, bo bardzo słabo znałem wówczas niemiecki, czytałem. Tak powoli rodziła się decyzja lepszego poznania Zakonu w roli kandydata. Podzieliłem się tą myślą z o. Waldemarem i po kilku dniach przyszło zaproszenie do Wiednia […] Spędziłem tam kilka tygodni poznając Zakon i intensywnie ucząc się niemieckiego. Po jakimś czasie zaprosił mnie na rozmowę wielki mistrz Arnold Wieland i zapytał, czy chciałbym wstąpić do nowicjatu. Zgodziłem się bardzo chętnie. […]
- Spędziłeś nowicjat w Lanie. Jak wspominasz ten czas?
O był cudowny okres w moim życiu. Zostałem w Lanie przyjęty bardzo przyjacielsko. Jako że sam pochodzę z gór, czułem się tam jak w domu. Południowy Tyrol to cudowna kraina z oszamiałajrącą naturą […] Każde niedzielne popołudnie wykorzystywaliśmy na wycieczki. Zaprzyjaźniłem się z braćmi, pomagałem w pracach ogrodowych, ale i w pogrzebach. Podobało mi się tak bardzo, że poprosiłem o przedłużenie. Pierwsze śluby złożyłem 14 września 1997 r.
- Gdzie studiowałeś?
W moich zamierzeniach naturalnym miejscem wydawał się być Kraków […] Wyborem wielkiego mistrza był jednak Rzym. Nie byłem zadowolony, a nawet trochę się bałem. Początki nie były łatwe. Musiałem się równocześnie uczyć się włoskiego, przed południem miałem wykłady, a po południu uczęszczałem na kurs językowy […] Moje studia przebiegły jednak bez problemu, w sumie spędziłem w Rzymie cztery lata. 16 września 2000 r. Złożyłem śluby wieczyste, a w 2002 r. w Wiedniu otrzymałem święcenia kapłańskie.
- Po studiach zostałeś wysłany do Bruntalu (niem. Freudenthal). Chodzi o tradycją krzyżacką parafie, ale bardzo różniącą się od Rzymu. Jakie były początki w północnych Morawach?
[…] Przyjechałem w październiku w lekkim ubraniu z Rzymu i moje wrażenia były dobre. Miasto było piękne, otoczone przez góry i jeziora. Ale w listopadzie mieliśmy dwa metry śniegu i temperatura aż do marca utrzymywała się na poziomie poniżej zera. Poznałem słynną bruntalską zimę. Do klimatu szybko się przyzwyczaiłem, gorzej było z parafią. Była wtedy bardzo mała, mieszkałem z zaniedbanej plebanii ze starym proboszczem. Początki nie były łatwe, ale z czasem poznawałem bliżej ludzi i ich mentalność. Po jakimś czasie poczułem się tam dobrze, a w międzyczasie przyjechał do mnie drugi ksiądz krzyżacki, ojciec Stefan.
- Jakie było wówczas postrzeganie Zakonu Krzyżackiego w Bruntalu?
[…] Było negatywne. Powodem była wciąż obecna stara komunistyczna propaganda przedstawiająca Zakon jako relikt narodowego socjalizmu. Do tego dochodziły uprzedzenia wobec wszystkiego, co niemieckie. […] Nie zdarzały się wprawdzie akty otwartej agresji wobec nas, ale raz ktoś napisał na bramie do plebanii „Nazis raus”. Czasy i stosunek ludzi się jednak zmieniły i po latach ludzie mówią z dumą: „pochodzę z parafii Zakonu Krzyżackiego” […] Ja też jestem dumny, że mogę pracować w parafii, w której nasz Zakon działa już 400 lat!
- Od 2003 r. Pełnisz funkcję przeora prowincji czeskiej. Jak się zmieniała po zmianach w 1989 r. I w jakiej kondycji jest obecnie?
Początki były trudne […] ale dziś mamy 11 członków, ktorzy zajmują się pracą duszpasterską, w szpitalach i szkołach. Nasi księża pracują w trzech czeskich diecezjach, jesteśmy obecni na Słowacji, jeden nasz ksiądz pomaga we Friesach. […] Jesteśmy wierni naszemu pierwotnemu charyzmatowi „Pomagać i leczyć”, nie jesteśmy już zakonem rycerskim, ale dynamicznie idziemy w świat pomagać innym. […]
- Jak wygląda Twój zwykły dzień?
[…] Całkiem normalnie. Jestem do dyspozycji moich parafian. Towarzyszę im w ważnych momentach ich życia - od chrztu do pogrzebu. Jak powiedziałem, parafia nie jest szczególnie duża, więc znam wszystkie moje „owce” dobrze. Parafianie są częścią mojego życia, a ja staram się być częścią ich. Nasze kontakty są intensywne. Poza Bruntalem zarządzam także innymi parafiami w okolicy, a dwie z nich są oddalone o 20 km., co czasami jest trudna, zwłaszcza zimą. […]
- Jak spędzasz wolny czas?
Uwielbiam naturę. Kiedy mam trochę wolnego czasu idę „do lasu” co w praktyce oznacza wędrówkę przez tą przepiękną krainę.
Panie nasz Boże!
Ze smutkiem i konsternacją patrzymy dziś na Ukrainę.
Groza wojny powróciła na nasz kontynent.
Śmierć i zniszczenie przerywają przestrzeń.
Naród musi walczyć o swoją wolność
i o swoje prawo do samostanowienia.
Mężczyźni, kobiety i dzieci boją się o swoje życie,
martwiąc się o rodzinę i przyjaciół,
muszą opuścić swoje domy i uciekać.
Inni trwają w ciągłym strachu przed nalotami
i co przyniesie przyszłość.
Panie, połóż kres tej wojnie.
Zmiękcz serca tych, którzy są odpowiedzialni, aby żałowali
i zeszli z drogi przemocy.
Daj im odwagę przyznania się i naprawienia swoich błędów.
Zmiłuj się nad wszystkimi ofiarami przemocy:
zmarłymi i rannymi,
żałobnikami, uchodźcami”.
i wszystkimi, którzy żyją w strachu i przerażeniu.
Zmiłuj się nad zmarłymi
i daj żyjącym nadzieję i odwagę.
Otwórz nasze serca na ich potrzeby
i pokaż nam, jak im pomóc.
Pozwól nam w ich smutku
rozpoznać twarz swojego syna, Księcia Pokoju,
który oddał swoje życie i pokonał śmierć.
Bądź naszą siłą i nadzieją,
że nie wojna, ale pokój ma ostatnie słowo,
ponieważ ty, Panie
jesteś Bogiem pokoju i pojednania,
miłości i życia.
Amen!
O. Jörg Wienbach OT
Boże ojców naszych, wielki i miłosierny! Panie życia i pokoju, Ojcze wszystkich ludzi. Twoją wolą jest pokój, a nie udręczenie. Potęp wojny i obal pychę gwałtowników. Wysłałeś Syna swego Jezusa Chrystusa, aby głosił pokój bliskim i dalekim i zjednoczył w jedną rodzinę ludzi wszystkich ras i pokoleń.
Usłysz krzyk wszystkich Twoich dzieci, udręczone błaganie całej ludzkości. Niech już nie będzie więcej wojny – złej przygody, z której nie ma odwrotu, niech już nie będzie więcej wojny – kłębowiska walki i przemocy. Spraw, niech ustanie wojna (…), która zagraża Twoim stworzeniom na niebie, na ziemi i w morzu.
Z Maryją, Matką Jezusa i naszą, błagamy Cię, przemów do serc ludzi odpowiedzialnych za losy narodów. Zniszcz logikę odwetów i zemsty, a poddaj przez Ducha Świętego nowe rozwiązania wielkoduszne i szlachetne, w dialogu i cierpliwym wyczekiwaniu – bardziej owocne niż gwałtowne działania wojenne.
Jan Paweł II
Oficjalna tradycja zakonu krzyżackiego liczy wielkich mistrzów od Heinricha Walpota (1198-1200). Aktualny wielki mistrz o. Frank Bayard OT jest 66 w kolejności najwyższym zwierzchnikiem zgromadzenia. Jednak bractwo szpitalne z którego powstał Zakonpowstało pod Akką między 29 sierpniem a połową września 1190 r. Czy przez osiem lat nikt nim nie kierował? A jeżeli to tak, to kim byli „mistrzowie zapomniani” i dlaczego znaleźli się poza oficjalną zakonną listą? - o tym przeczytać można w zakładce "Wielcy mistrzowie".
Kościół NMP na Zamku Wysokim w Malborku - Adoracja Marii z Dzieciątkiem przez brata krzyżackiego
|
Przypadające dziś Święto Ofiarowania Pańskiego przypada dokładnie czterdziestego dnia po Narodzeniu Pańskim. Jest pamiątką ofiarowania małego Jezusa w świątyni, co z kolei wynika z tradycji Starego Testamentu. Na pamiątkę ocalenia przez Boga pierworodnych synów izraelskich w Egipcie, każdy pierworodny syn miał być mu ofiarowany. Dziecko było przynoszone do świątyni i składane na ręce kapłana. Z obrzędem związana była ceremonia oczyszczenia matki dziecka. To dlatego w średniowieczu, także w kalendarzu liturgicznym Krzyżaków funkcjonowała nazwa Oczyszczenia Najświętszej Marii Panny. Było to święto obchodzone w Zakonie bardzo uroczyście, bowiem odnosiło się do jego Patronki.
Warto zauważyć, że u Krzyżaków było ono częścią zjawiska, które nazywamy sakralizacją wojny. Wierzyli oni, że prowadzą wojnę specjalną, świętą, rozgrywaną także na płaszczyźnie
duchowej. Pojmowali ją jako część swojej misji i wpisywali w uniwersalną historię zbawienia. Maria była główną orędowniczką prowadzonych przez Krzyżaków wojen, co dodawało Jej potęgi i mocy. Wspierała braci w czasie wypraw wojennych, kiedy noszono Jej chorągiew, Jej uwadze powierzano pomyślność w bitwach, Ona też wspierała braci w ich trakcie raz opiekowała się poległymi, co opisywał choćby zakonny kronikarz, Piotr z Dusburga. Wyprawy wojenne wyruszały zresztą często w święta maryjne (Oczyszczenia NMP - 2 lutego, Zwiastowania NMP - 25 marca, Wniebowzięcia NMP - 15 sierpnia, Narodzin NMP - 8 września) co nadawało im specjalnego znaczenia sakralnego. Mimo tego, że dziś takie poglądy wydają się niezrozumiałe, to dla człowieka średniowiecznego były niejako naturalnymi, bowiem wpisywały się w jego mentalność i świat wyobrażeń. Na poczuciu opieki i wsparcia Najświętszej Marii Panny Krzyżacy opierali swoją tożsamość i poczucie misji. Wierzyli, że realizując odwieczną walkę Dobra ze Złem są rycerzami Chrystusa, prowadzonymi przez Matkę Bożą.